26 kwietnia 2012

Piknik na trawie

Dzisiejszy dzień minął nam bardzo, bardzo przyjemnie. Dużo się działo, było słonecznie i cudownie letnio :-). Do tego stopnia, że urządziłyśmy sobie piknik na trawie. Mi zjadła obiadek na świeżym powietrzu, potem miałyśmy deser własnoręcznie przygotowany (maślane ciasteczka piekłyśmy przed południem), a do tego dużo śmiechu, rozmów i żartów plus czytanie ulubionych książek. W sumie przesiedziałyśmy w słońcu prawie 3 godziny :-) Szkoda tylko, że tata Piotr do nas nie zdążył dołączyć.....

Ulubiony zestaw. Zupa brokułowa i papryka faszerowana indykiem :-)





 
Arbuz jest u nas chwilowo częstym gościem, a przy dzisiejszej temperaturze spisał się na medal :-)



   A wieczorem tata zrobił niespodziankę i przyniósł ze sklepu jeszcze ciepły chlebek. Mi, która generalnie nie za bardzo lubi pieczywo, bardzo smakował :-) 

Poniżej kilka kadrów z porannego pieczenia ciastek, które miało się odbyć wczoraj ale wybraliśmy rodzinny spacer :-)



Bardzo istotnym elementem przygotowywania czegokolwiek jest próbowanie :-) 

I moje ulubione :-)




25 kwietnia 2012

Rysujemu fale

Dziś dalej ciągniemy temat wody.... Nietuzinkowa książka, w któej można znaleść mnóstwo pomysłów  na twórczą zabawę nas nie zawiodła.  Mowa tu o Kangurowych twórczych zabawach domowych la 2-3 latków :-) Troszkę o niej zapomniałyśmy, bo apogeum przeżywała w grudniu zeszłego roku.

Część zwierząt zniknęła pod falami :-)

Prawa, lewa??? Nie ma różnicy. Wszystko zależy od tego którą w danej chwili wygodniej :-)


- Co za skupiona i poważna mina?? Uśmiechnij się kochanie!!!
- Nie mogę. Ja maluję!!!

24 kwietnia 2012

Ulewa


Jak to z deszczem wiosennym bywa przyszedł niespodzianie, był gwałtowny i zmoczył porządnie cały ogródek. Zaczęło się od małego gradu a skończyło na delikatnym równomiernie padającym deszczyku. Najwspanialsze, że temperatura nie spadła i czuć było TEN cudowny zapach ozonu, który uwielbiam. Na początku obserwowałyśmy z Mi deszcz przez otwarte drzwi. Dziecko jednak szybko przypomniało sobie, że przecież niedaleko stoją peppy ( tak nazywamy kalosze, bo są żółte jak Peppy) i mamy płaszczk przeciwdeszczowy.... Nie było odwrotu. Jeszcze tylko spodnie na deszcz, moje kalosze, kurtka+ czapka i już skakałyśmy po kałużach w strugach deszczu. Zabawa wspaniała. Mi koniecznie musiała sprawdzić każdą kałużę, a niektóre sięgały jej nawet za łydkę.




Wielkie sianie

Każdy, kto miał wysiać cokolwiek do doniczek już pewnie wysiał. U mnie trochę duże opóźnine, bo rozjazdy i brak sprzętu. Mówiąc o sprzęcie mam na myśli doniczki o które - estetyczne - wcale nie łatwo. No i znalazłam... Takie jak chciałam... Idealne. Krótki wypad po nasiona i miałyśmy wczoraj popołudniową zabawę. Mi na samym początku zakomunikowała, że ona siama ( dostała mini sprzęt ogrodnika). Ale kiedy zobaczyła, że ziemia czarna : ja nie będę siadzić bo będę mieć bjudne jęce.... !!! Pomyśleć, że taki z niej czyścioszek :-). Niestety rękawic w jej rozmiarze nie miałam i nie mam, a szkoda... Mały ogrodnik zajął się czystszą pracą, a mianowicie wysypywaniem nasion z torebek do doniczek i później przygniataniem ziemi. Oprócz tradycyjnych ziół wysiałyśmy jeszcze kolorowe, minitaturowe goździki cesarskie dla Mi żeby miała swoje kwiatki, które mam nadzieję wzejdą i będą kwitnąć :-)




Doniczka własnoręcznie ozdobiona przez Mi




23 kwietnia 2012

Arbuz

Wczoraj kupiłyśmy pierwszego w tym roku Arbuza i wbrew obawom, że to przecież jeszcze nie sezon smakował wyśmienicie. Słodki, soczysty po prostu idealny. Zaraz po rozkrojeniu wcięłyśmy 1/2 łupu.


Pazury zielone, niedomywalne po stęplowaniu i malowaniu ich farbą...




I jeszcze zdjęcie zrobione przez Mi

22 kwietnia 2012

Słoneczny Weekend

Pięknie słoneczny weekend za nami. Hasaliśmy po dworze szczęśliwe, że wreszcie jest pięknie i ciepło. I nawet przelotny deszczyk nam nie zmył uśmiechu z twarzy.

Popołudniowy piątek należał do Babci Ały ( Ewy)

Jeździły na rowerze. Mi zaczyna samodzielnie pedałować :-), bo skręcanie i kierunki prawo lewo idealnie.

Rysowanie. Niekoniecznie po chodniku....

Rzucanie, łapanie i bieganie z piłką :-) Czasami również w zębach


Zabawa w chowanego

Czytanie książek na ławce 


Sobota była sprzątająca :-)

A w niedzielny poranek tradycyjna jajecznica....

... i  krojczy pietruszki, który zażądał okujajów, bo słońce świeciło wybitnie mocno!!!


Popołudniu zaś okupowałyśmy plac zabaw. A w szczególności piaskownicę i huśtawki





"Te gjabki są napjawde supej mamo!!" - komentarz do pożyczonych grabek, bo nasze zostały w Poznaniu



Dziś przełomowy dzień. Mi potrafi sama się rozhuśtać!!!




21 kwietnia 2012

Przedszkole


Nie wiem czy mam klnąć, płakać czy się po prostu wyprowadzić z TEGO kraju. Do tej pory jakoś nie bardzo mie wkurzałay różne dziwne zarządzenia "władz". Owszem nie powiem, że nie było podniesionego tętna na idiotyzmy np. w naszych podatkach. Człowiek przywykał, w końcu. Ale to co się teraz stało dotknęło mnie do żywego. Wybór przedszkola, a szczególnie kryteria jakim trzeba było sprostać żeby dziecko umieścić w państwowej placówce..... Pomijam, że miejsc w nich jest mniej niż potrzeba. Sochaczewska władza lokalna ( pewnie nie jedyna w Polsce ale te sytuację przerabiamy) ażeby się wykazać, na listę dostępnych przedszkoli wciągnęła nawet te prywatne.... za jakąś pewnie "opłatą" albo po porstu żeby je w zamian zareklamować. BO jak sie wczoraj okazało miejsc w każdym z prywatnych przedszkoli było 1. Tak. Jedno miejsce z puli miasta hahahaaaaa. Dobry żart i to jeszcze oficjalnie opublikowany. My w skali 9 punktowej dostaliśmy 1 symboliczny za to że jestem mamą pracującą....
"Rodzina" idealna, spełniająca większość kryteriów to matka samotnie wychowująca dziecko i to najlepiej więcej niż dwoje ( już chodzących do danego przedszkola), niepełnosprawna i KONIECZNIE mieszkająca na terenie gminy!!! Jako zameldowana w Poznaniu nie spełniałam tzw kryterium krytycznego. Nie pomogła nawet próba przemeldowania Mi. Okazało się, że Ona i Ja to jedno :-). Denerwujące jest to, że odebrano nam potencjaną możliwość posłania Mi do przedszkola państwowego. Czy rzeczywiście byśmy ją tam posłali tego nie wiem... No cóż..... Mi i tak będzie szczęśliwsza w Leśnych Skrzatach. Małym, kameralnym i przytulnym przedszkolu na skraju lasu :-)

Dobrze, że chociaż do lekarza rodzinnego mogłam się tu zapisać, a nie korzytać z pogotowia ratunkowego.

Na pocieszenie pięknie kwitnące drzewa jeszcze z Poznania i Mi w kwieciu :-)