Podróż obfitowała w niemało atrakcji. Najpierw przejazd taxi, następnie pociągiem. Miałyśmy szczęście przejechać się w bardzo komfo warunkach :-) Nie pamiętam kiedy w Polsce jechałam takim pociągiem, poza IC....
potem tramwaj i jeszcze autobus.....
Droga na plac zabaw....
Piaskownica z piaskiem jak znad morza, z której zabawek się do domu nie zabiera... Super pomysł, ale sprawdza się prawdopodobnie tylko dlatego, że to zamknięty i monitorowany teren.
Mi jak zwykle szalała z samochodami...
Barti był wszędzie... ale najbardziej upodobał sobie zjeżdżalnię i domek "Baba Jagi" :-)
Timi chciał biegać tylko po tartanowym boisku, trudno się dziwić..... przestrzeń :-) a tu z SIS na zjeżdżalni
Wspomniane wyżej boisko służyło nie tylko do gry w piłkę. Nam głównie do gonienia.... najmłodszego
Ja z moim brzuchem niestety odpadłam z tych zabaw...
Nie zabrakło fochów....
i żelków. Prosto z lotniska przyleciały żelkowe samoloty. Hit dnia :-)
Wspólne zabawy w domu....
i kolejny dzień, także motoryzacyjny :-)
A na koniec tak wracali do domu z placu zabaw...
Czekając na Tatę, już wieczorową porą.