Niedzielne przedpołudnie. . . Tata zdecydował, że czas na sanki!!! Mimo że śniegu spadło niewiele, to radości mnóstwo. Najpierw odbyło się sankowe szaleństwo, a później miał miejsce zmasowany śnieżny atak na biedną przeziębioną mamę, która z zazdrością śnieżne zabawy oglądała zza szybki :-(
:-) Ale fajnie! Zazdrościmy. I przyklejamy chory nos do szyby.
OdpowiedzUsuń