Kiedy Mi już się znudziła siedzeniem "na barana" a Żyraf jak nie było tak nie było zażądała wózka i mapy :-)
Trzy zwierzaki wzbudziły w najmłodszym podróżniku wielkie emocje. Tak wielkie, że musieliśmy odwiedzić każde z nich dwukrotnie:
IACHKA (żyrafka)
tu troszkę jeszcze z daleka, ale później przyszła tak blisko że ją głaskaliśmy po pysku :-)
tu troszkę jeszcze z daleka, ale później przyszła tak blisko że ją głaskaliśmy po pysku :-)
SIAMINGI (flamingi)
(sposób zatępowania litery F przez Mi jest niedoprzewidzenia-same wyjątki np. Foka jet choką - haha :-)
(sposób zatępowania litery F przez Mi jest niedoprzewidzenia-same wyjątki np. Foka jet choką - haha :-)
i PIESKI (surykatki:-)
Jeszcze kilka innych wybranych zwierzaków:
rodzinka hipopotamów
(mama z małymi i Ojciec - obok. Minę miał jakby chciał mnie przegonić z "tym" aparatem)
Zebry
Niektóre mocno się wygrzewały
podczas gdy inne zajmowały się modelingiem :-)
Teraz trochę o pokazach edukacyjnych. Myślę że to super pomysł, żeby dzieciakom jak i ich rodzicom przybliżać życie zwierząt chronionych. Można tu dotknąć wężą, który jest niesamowicie gładki i delikatny czy krokodyla, który wbrew moim oczekiwaniom okazał się "gumowy"??No dobrze nie był to dorosły okaz ale 2 letni maluch. Lew morski przespacerował się koło nas, a orzeł lądował prawie nad głową - niesamowite przeżycia :-)
Mi nazwała Lwy Morskie Chokami i niech tak zostanie :-).
Kiedy show sie skończył usłyszeliśmy głośne i stanowcze : JECIE JAZ!!!!
Na koniec wspomniany wcześniej ogród botaniczny ( pod gołym niebem oczywiście ;) )
Ocean View :-)
p.s.
Zapomniałam o placu zabaw. Tym razem "najlepszą zabawką" był kolorowy, drewniany domek :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz