Dziś dzień deszczowy bardzo. Pada od samego rana. Mimo to, wreszcie zebrałam siły na napisanie zaległego posta (brzuch rośnie, a wraz z nim wieczorem sił ubywa ....). Zaległy, bo to co poniżej wydarzyło się w pięknie słoneczny wtorek. Wybrałyśmy się we trzy dziewczyny "do miasta", bo w związku z Euro, w Poznaniu dzieje się wiele a może nawet mnóstwo :-). Pół miasta wyłączone z ruchu kołowego przez olbrzymie Fanzone w samym sercu Poznania. Miasto wypełnione obcojęzycznymi kibicami, wcale nie kibolami. Stary Rynek kipi śmiechem i radością -właśnie to kocham najbardziej :-). Zaczął się
Jarmark ŚwiętojańSki, który w tym roku odwiedzić można w nowym miejscu - w Starym korycie Warty. Nad rzeką po raz kolejny powstała fantastyczna plaża wraz z
artystycznymi kontenerami . Szkoda tylko, że wszystkie ciekawe koncerty odbywają się późno wieczorem..... A już za dwa tygodnie
Malta Festival. Nie mogę się doczekać, bo mamy już kupione bilety na 4 przedstawienia :-)
Plaża nad Wartą. Słońce, piasek, leżaki, hamaki, cudo..... Prawie jak na Hawajach :-)
Hamakowanie jak powiedziała Mi. Nie chciało się stamtąd wracać ale.... koziołki nie poczekają....
Czterolistną koniczynkę kupiłam Mi jako pamiątkę z tegorocznego Jarmarku. Nosi ją dumnie całymi dniami. Do snu nawet nie chce jej zdjąć. Mała modnisia ;-)
W samo południe nie mogło zabraknąć koziołków....
.... ubranych w kolory Euro mundialu :-)
Podpatrzone w jednym ze sklepów.....
Fanzone. Na zdjęciach jeszcze puste, bo kibiców tego dnia wpuszczano dopiero od godziny 15