31 października 2013

Halloween




My jesteśmy straszne zmory,
Bardzo groźne z nas upiory.
Jeśli nie chcesz nas się bać.
Musisz nam cukierka dać!!


 Po usłyszeniu takiego powitania, to cukierka oczywiście dałam , bo bałabym się baaaaaardzo :-) 
Zresztą zobaczcie sami 




Wierszyk opanowany, strój gotowy (pelerynę dziergałam do 2 AM). Mi mocno przeżywała dzisiejszy dzień. W przedszkolu miały być zabawy, konkursy i wiele wiele niespodzianek. Po wczorajszych wyrzutach, że odebrałam ją za wcześnie, dziś pojawiłam się dopiero po podwieczorku. Dziecina zużyta zabawą siedziała w foteliku, resztką sił opowiadała mi m.in., że Zosia była przebrana za Monster High, że upiekli smaczne ciasto dyniowe i je zjedli, i że uczyli się czarować... Ciekawe jak mi pójdzie, bo jutro mam się wcielić w ucznia czarnoksiężnika :-)



GOT CANDY ???




W tym roku kupiliśmy wieeelką dynię. Tak dużą, że udało się w niej wyciąć 2 obrazki. 
Takie 2 in 1


Lampion, który Mi zrobiła w przedszkolu...


i lampiony z mrprintables

Lampiony to chyba jedyny plus po zmianie czasu gdy dzień robi się nieznośnie krótki.
Good night!!!




19 października 2013

Fall colours

Dzisiaj przywitał nas bardzo mglisty poranek. Nic, zupełnie nic nie wskazywało na to, że popołudnie będzie takie cudowne. Nie tracąc czasu pojechałyśmy na spacer do pobliskiej Żelazowej Woli. Najpiękniej to było tu pewnie w zeszły weekend kiedy wszystkie liście wisiały jeszcze na drzewach, ale to co zobaczyłyśmy też nam się baaardzo podobało.


Największy zachwyt wywołał u mnie kasztanowiec. Nie pamiętam kiedy, jeśli w ogóle widziałam tak pięknie żółte liście. W większości kasztany są niestety bardzo schorowane i na gałęziach wiszą najczęściej zasuszone i poskręcane liście. A tu proszę:





Słońce tak świeciło, że modelka musiała zamknąć oko 


PEEK- A- BOO!!!



Znalazłyśmy nawet kasztan, spod którego NIKT kasztanów nie zbierał :-) 








Mi zaczęła przygodę z "prawdziwymi gumami" do żucia i jak się dobrze przyjrzeć w prawym poliku właśnie jedną balonówkę przechowuje :-)

Golden Oak

Zo zainteresowana WSZYSTKIM :-)


Na więcej moich jesiennych zdjęć zapraszam TU.

10 października 2013

Dzień szczególny

Dzisiejszej nocy stanęła koło mojego łóżka ze słowami : "mamo ja chcę się przytulić"...  :-) Kiedy spojrzałam na zegarek, która godzina prawie się rozpłakałam. Była dokładnie 2:25. To właśnie dzisiaj o tej porze minęła 4 rocznica urodzin Małej Mi. Moja malutka kiedyś drobinka już mi się w rękach nie mieści....

Dumna ze swego wieku czterolatka KOCHA:
na koniec świata ( aż do Austrarii)
księżniczki i koniki Pony
sukienki i rozpuszczone włosy
błyszczyki i bransoletki
fikołki i stanie na głowie
biegi i tańce
układanki, labirynty i łamigłówki
a nade wszystko lody czekoladowe i M&Mki

A ja KOCHAM TĘ upartą i czasem nieznośną, wrażliwą i okropnie gadatliwą istotkę. Jak stąd do........

Uśmiechu i Radości Mi. Codziennie!!!!








4 października 2013

Pierwszy jesienny spacer

Po dłuuugiej nieobecności wracamy. Fizycznie i psychicznie. Bardzo trudno jest wrócić z innej strefy czasowej, zwłaszcza takiej, w której codziennie świeci słońce i można jeszcze wciąż nosić krótki rękaw........ Ale narzekać nie mogę, bo spotkała nas piękna słoneczna jesień. Dzisiaj wybrałyśmy się na pierwszy spacer do Stumilowego Lasu na poszukiwanie jesieni. Było pięknie. A co do jesieni, to musiałyśmy się mocno natrudzić, bo na drzewach mnóstwo jeszcze zielonych liści :-)






Mamo patrz!! Niedojrzały muchomor!!!!


i Miś Uszatek. Odnaleziony w jednym z pudeł towarzyszy nam wszędzie. To jego czas. Po raz kolejny.....





24 sierpnia 2013

Wspinalnia

My nad morzem, a tu taakie zmiany. Podczas naszej nieobecności,  na naszym ulubionym placu zabaw w Stumilowym Lesie, wybudowano fantastyczną "wspinalnię" ( tak Mi określiła pająka). Zainteresowani wspinaczką są nie tylko dzieci, bo widać zazdrość w oczach asekurujących ich rodziców. Oj sama bym się wdrapała na sam szczyt....



Zosia też chętnie wspięłaby się ......





A na koniec spaceru, zupełnie za rogiem natknęliśmy się na drzewo mirabelkowe. Każdej wiosny pięknie kwitnie a dziś było obsypane dojrzałym owocem. Od razu pojawił się pomysł na......... nalewkę :-)



Pracownik sezonowy

20 sierpnia 2013

Update

Po tak długiej przerwie strasznie trudno jest wrócić co pisania, zwłaszcza, że stos zdjęć jeszcze do przejrzenia, a kolejna długa wyprawa tuż tuż przed nami. Pobieżnie wybrałam kilkanaście. Wydarzyło się tak wiele.... Dobrze, że mam zdjęcia. Dzięki nim mam dokumentację wszystkiego co warto zapamiętać.

A oto LATO 2013
Dni spędzonych na wybrzeżu: 45
Dni deszczowych: 6 ( z czego 4 w sierpniu)
Temperatura wody: 18, 19,20,21 ( z przewagą 20- 21)
Odwiedzone nowe latarnie morskie: 5

Nad morzem spędziłyśmy cały lipiec i jeszcze pół sierpnia. Wakacje fantastyczne. Dziewczynki ani na chwilkę nie pociągnęły nosem, rozjadły się i były naprawdę szczęśliwe. ( Zosinkowy banan na twarzy na widok morza i piasku - nie do kupienia) W tym roku pogoda się odwróciła i lipiec był piękny i gorący. Nawet Bałtyk okazał się być łaskawym i napłynęły ciepłe prądy ( ciepłe jak na nasze morze oczywiście). Dzięki szalonej 21 stopniwej tem. wody siedzieliśmy w niej niezliczoną ilość razy. Były dni, że z niej nie wychodziłyśmy. Wraz z sierpniem napłynęło chłodniejsze powietrze i lato stało się mniej upalne. Takie „ tradycyjnie bałtyckie”. Z chmurami, wiatrem i przelotnym deszczem. Już dużo mniej siedzieliśmy na plaży a o wchodzeniu do wody nie było nawet mowy. Ale to ma też swój urok. Wtedy włączyłyśmy spacery do rytmu dnia. Przyjechałyśmy na wybrzeże białe jak letniczki a wyjchałyśmy brązowiutkie jak czekoladki J

W ciągu tych wielu dni nastąpiły wielkie przełomy.

Zosia:
Ze szkraba siedzącego i cudnie kręcącego się wokół własnej osi przeobraziła się w mobilną domtroterkę. Zaczęła raczkować, by po kilku dniach samodzielnie wstawać i podciągać się na czymkolwiek (nawet na parasolu na plaży). W tej chwili potrafi już chodzić wokół kanapy i wdrapywać się po schodach na półpiętro, ku mojemu przerażeniu. Jest niesamowicie ciekawska. Kontakty, kable, sprzęt elektroniczny, gazety i książki, ziemia w kwiatkach, otwarte półki – strzeżcie się!!! Buzia rozświetla się radością gdy przypadkiem ktoś zapomni zamknąć drzwi do przedpokoju, gdzie stoją buty. Oj wszystkie Crocsy to najlepsze gryzaki, a przynajmniej najbardziej pożądane. Nauczyła się bezbłędnie mówić NIE i niełatwo jest jej coś narzucić. Czasami jedyny sposób na Zo to przesadzić ją w inne miejsce, ale to i tak nie na długo J Jesteśmy na etapie Mama zawsze w zasięgu wzroku, bo bez niej świat się wali. Uciążliwe, ale w pewnym sensie cudownie urocze. Przez kilka miesięcy jest się niezastąpioną. A wtulanie się w moje ramiona gdy kolejna „ ciocia” chce potrzymać ślicznego bobasa – bezcenne.

Misia:
Dorośleje, dorośleje, dorośleje. Jakoś bardzo szybko. Czasami patrzę na nią z boku i nie mogę uwierzyć, że jest taka dorosła i tak bardzo samodzielna. Jej spostrzeżenia, nawet rady są niesamowicie przemyślane i trafne. Jako historyczny moment pobytu nad morzem zapiszemy przekłucie uszu. Męczyła mnie kilka porządnych dni. Bałam się, że będzie płakać, że bolą ( jakby się coś zaczęło paprać), ale na szczęście gojenie przeszło beż żadnych komplikacji. Druga ważna rzecz to Rrrrrrrrrrr. Mamy!!! piękne, radiowo dźwięczne i wyraźne. Teraz żaden Rower Romana który jeździ bardzo szybko nie jest trudny do wypowiedzenia. Mi nawiązała bardzo dużo plażowych znajomości z dziewczynkami, z różnych części Polski i Niemiec. Przyjaźnie oczywiście krótkotrwałe, niektóre zaledwie kilkugodzinne  ale bardzo dla niej ważne. Codzienne wspólne budowanie zamków, basenów, kanałów, noszenie wody, szukanie skarbów: piór, muszelek i kamyków a także skakanie przez fale niesamowicie cieszyło małą Mi. Widać, że dorosła do etapu, że towarzystwo jest jej bardzo potrzebne. Ja miałam czas na zabawy z Zosią ;-) Podczas pobytu Mi odwiedziła 5 latarni. Jako że jest dumną posiadaczka paszportu latarń Polskich. Koniecznie chce otrzymać złotą odznakę, a to zobowiązuje ją, i nas też, do zdobywania pieczątek poprzez wejścia na poszczególne latarnie. Po tych wakacjach dostanie Brązową J

A oto co usłyszałam w odpowiedzi na moją propozycje "zjedzenia jej"??

- nie możesz mnie zjeść bo ja mam kości i mózg!!







p.s. Jeśli uda mi się znaleźć chwilkę, to spróbuję troszkę dokładniej zilustrować te cudowne dni nad Bałtykiem.

21 czerwca 2013

hOT DaY

Uff  jak gorąco, puff jak gorąco. Taki właśnie dzień przyszło nam spędzić w Stolicy. Na szczęście woda w różnej postaci nam bardzo pomogła.