Od czasu
do czasu jedziemy sobie do „miasta” na lody. Odkryliśmy smaczną lodziarnię na głównym deptaku nadmorskim, która nie sprzedaje żadnych kręconych, włoskich czy Amerykanów, ale tradycyjne wielosmakowe lody nakładane we włoski sposób, czyli łyżka do lodów to tylko orientacyjna pojemność jednej gałki....
Po raz pierwszy wypróbowałyśmy Skype w moim telefonie. Najpierw
rozmawialiśmy
z video z Tatą Piotrkiem, a później z wujkiem Michałem. Niesamowite, że dzięki urządzeniu takiemu jak telefon Mi mogła pokazać niebieskie lody o smaku gumy Donald J , przelatujące mewy czy zachodzące słońce nad Bałtykiem komuś kto jest tysiące kilometrów stąd J. Ach ta technika.....
Dziś postanowiłyśmy dodatkowo zostać chwilkę dłużej i zobaczyć zachód słońca w kołobrzeskim porcie. Nie było to bardzo trudne, bo zachody pod koniec sierpnia w odróżnieniu do lipca są dużo wcześniej. Długo port był remontowany i zamknięty dla pieszych, ale było warto zaczekać. Pięknie wyremontowanym wejściem do portu spaceruje się bardzo przyjemnie. Mi była zachwycona, bo doszła na sama koniec falochronów do czerwonej latarni ( światła wejściowego do portu) w jej "rozmiarze".
Po zachodzie .....
Mi obserwująca wpływające statki :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz