11 maja 2012

Port rybacki

Nasze ulubione miejsce. Żródło świeżej surowej i wędzonej ryby. Choć daleko mu w asortymencie do portów niemieckich, skandynawskich czy japońskich, ale nam wystarczy, że możemy się zaopatrzyć w tradycyjnego dorsza. Poza tym za każdym razem kiedy tam jedziemy, musimy na specjalną prośbę Mi, odbyć wycieczkę dookoła wszyskich kutrów. Ciekawe i pouczające, bo widzieliśmy jak rybacy naprawiają sieć (gdyby nie zimny i przenikiwy poranny wiatr sterczałybyśmy dłuugo przy nich), malują i oznaczają boje, pokazali nam haczyli przy sieciach..... :-) Mi o mały włos władowałaby się nawet na jeden z kutrów :-)

Jak mnie pouczyła córka:
- Choć Misiu zobaczymy jeszcze tamte statki!!!
- To nie są statki, to są kutji!!!

Tu chowa się pod polarem dziadka, bo zimno było nie do opisania


Sieci i Śledzie

Najsmaczniejsze rybki to codziennie świeżo uwędzone dorsze, makrele, nototenie i trewale. Miśka najbardziej lubi Halituta!!! Okazały dzwonek zjada na dwa śnadania :-) wcale sie nie dziwię, bo rybka sama rozpływa się w ustach

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz