Przyjechał do nas/po nas dziadek
Marek. Radość Mi nie miała granic, bo od kilku dni tęsknota za tatą stale
rosła. Nieustannie powtarzała że chce już jechać do Taty. Na szczęście przyjazd
dziadka trochę tęsknotę wyhamował. Najpierw przywitała dziadka na dworcu długim
biegiem i wpadnięciem w jego ramiona (zawsze tak wita Tatę…), a później już
nic nie mogło się odbyć bez obecności dziadka. Dziś od rana zabrała wszystkie
swoje pluszaki i książeczki i poszła do dziadków sypialni oświadczając: „musiem
wsistkie ksiąziećki pokazać dziadkowi i dziadek mi pocita, bo ja bajdzo lubie ksiąźki J”.
wspólne spacery wzdłuż morza (mimo silnego wiatru)
wspólne puszczanie latawca
Super-Fly, który niestety marnie latał przy takim wietrze :-(
Zachód słońca obowiązkowo też z dziadkiem....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz