17 kwietnia 2012

Pantochelki i Tulipany

Pantochelki to w języku Mi pantofelki. Szukałyśmy długo w sklepach a tymczasem kupiłam je przez przypadek wczoraj w skelpie sieciowym :-) . Od razu przypadły Mi do gustu, bo są różowe i z kwiatkami: " To są takie moje pantochelki i pasuja tylko mnie!!! Są takie jak Kopcuiszka, pasują jak ulał" zakomunikowała jak tylko znalazły się na małych stópkach. Zaraz też musiałam założyć sukienkę, bo jak tu mieć pantocheliki bez sukienki ;-) Przywiązanie natychmiastowe i ogromne: wieczorem starszny płacz, bo nie chciała ich zciągnąć do kąpieli, podczas kolacji i czytania bajek też musiały być założone. Dobrze, że udało mi się ją przekonać, że lepiej będzie jak nóżki w śpiworku będą bez NICH :-) Pantochelki pieczołowicie samodzielnie ustawiła dokładnie przed wejściem do łóżeczka :-)








A dziś od rana zabawa konikami. Czesanie, pojenie i karmienie ciastkami. Koniki przyjechały wczoraj z babcią ze szpitalnego sklepiku o nazwie 'księgarnia" i zrobiły furorę.



2 komentarze:

  1. O, zdjęcie z Mi wąchającą kwiaty (4 od dołu) an konkurs jakiś wyślij. Genialne!
    Ja Mi doskonale rozumiem, bo ja jako stara krowa pierwsze martensy, na które sama uzbierałam pieniądze, tez pod łóżkiem postawiłam na noc! ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ach, skad ja znam ten swiat ... :)
    Z ta niewielka roznica, ze u nas rozowe kucyki zamienione zostaly juz na prawdziwe rumaki ;)

    OdpowiedzUsuń