30 września 2011

wirus

Dopadło nas małe przeziębienie. Pani doktor stwierdziła że mamy tego samego wirusa, tz. Miśka i ja. Na szczęście mnie zaatakował dużo mocniej, może jestem troszkę przemęczona ..... Ciekawe gdzie my go mogłyśmy złapać, albo raczej ON nas?? Tak więc siedzimy" raczej" w domu mimo że za oknem wspaniałe słońce i polska złota jesień. Raczej, bo wychodzimy na małą godzinkę na spacer południowy, odwiedzić kaczki, ważki i wiewiórki, pozbierać żołędzie i jesienne liście ale przede wszystkim żeby Mi zasnęła, bo niestety w domu, w łóżeczku śpi się tylko w nocy :-)!!!!.
A dziś od rana Najmłodsza pacjentka spakowała: wiaderko, foremki, łopatkę i grabki i krótko po śniadaniu czyli ok 9 oznajmiła że jedziemy autem do dzieci ;-). No niestety, może jutro się wybierzemy, bo widać że każda z nas ma już za soba najgorszą fazę choroby. Pokonałyśmy przeciwnika a teraz już tylko musimy dojśc do siebie :-)

Żeby zająć dziecko wymyślam np :

1 komentarz:

  1. U nas też ludki kasztanowe rządzą. :-)A choróbsku precz! Sok malinowy i czosnek na dziady wirusy. A kiedy przyjeżdżacie??

    OdpowiedzUsuń