28 lutego 2012

Thomas

Here comes the choo choo train,
Puffing along again.
Running along the track.
All day there and back.


hir koms czu czu czein, czu czu.....- Tak śpiewa Mi po angielsku :-). Cieszę się strasznie, bo nawet w najśmielszych snach nie pomyślałam, że nauka angielskiego będzie tak dynamiczna. Zapisałam ją żebyśmy się nie nudziły w domu i żeby zaczęła się trochę osłuchiwać z językiem, a tymczasem Mi wciąga słówka jak gąbka. Śpiewa, nazywa zwierzaki, naśladuje ich odgłosy. Przedstawia się I'm Misia :-), sama prosi o angielską płytę z piosenkami : Posuchamy??? Kiedy jedziemy autostradą krzyczy mamo pacz!! big Truck!!! Niesamowite!!
Auntie Whitney!! You will be able to chat a little with Mi when you come on June :-)

A oto jeden z bajkowych bohaterów, którego nazwę Mi zna tylko po angielsku Thomas * :-) . Kiedyś nawet mnie poprawiła: mamo to jest Tomas nie Tomek!!!! :-). Wykonany oczywiście własnoręcznie przez nas obie in the morning :-). Co prawda nie wygląda dokładnie jak Thomas, ale i tak oczy Miśki rozbłysły kiedy go poskładałam!!!! Mi własnoręcznie pomalowała lokomotywę i wszystkie wagoniki.




p.s. z tego powstał :-)


* Pełna nazwa bajki to Thomas & Friends.

27 lutego 2012

dzień Kota

Nie potrafię do końca wytłumaczyć dlaczego nie lubię kotów, ale moja niechęć do nich jest wprost proporcjonalna do ich chęci bliskości ze mną. Nie ma kota, który przeszedłby obojętnie koło mnie, a najchętniej przysiadł na moich kolanach, brrrrrrr..... Tłumaczę sobie to tym, że może wydzielam bardzo silne ujemne pole, które koty bardzo lubią???

Jest jednak jeden jedyny kotek, którego kocham nad życie. Moja kocia Mi, która bardzo bardzo lubi koty. Ma kolekcje pluszaków (Chiniemonia i Bonichacego), śpiewa piosenki dla pluszaków przy własnym akompaniamencie ( aaa kotki dła ;-) ) i uwielbia oglądać bajki z ich udziałem.

Żeby zrobić Mi przyjemność postanowiłam zorganizować "dzień kota". Miał się odbyć w niedzielę, ale brakowało nam farbek do malowania twarzy. W niedzielę trudno znaleźć otwarty sklep papierniczy więc nasz plan zrealizowałyśmy dopiero dzisiaj.

Najpierw malowanie....


Ja oczywiście też musiałam się przemienić w kota


Przekąska, którą kicia Misia lubi najbardziej... Galaltetka

Przedobiednie Negocjacje:
- Mamo, Ja nie bedem jeść obiadu ja bendem jeść galaletkę!!!






Kiedy Tata wrócił z pracy też się przeistoczył w ..... Kocuja O' Maleya *


* O'Maley to kot z bajki "Aryskotraci" (ang.The Aristocats) 

22 lutego 2012

tęsknota

Za nikim Mi tak nie tęskni jak za TATĄ. Biedny ten nasz Miś, od małego musiał przyzwyczaić się do rozłąki..... Tęsknota za tatą ma kilka etapów. Najpierw wystarczy tylko powiedzieć cieść i słyszeć jak tata do niej mówi przez telefon, później przychodzi czas pisania do Taty.

 Tata jest daleko daleko w pjacy i ja musiem tejaz coś napisać.....
Widzisz mamo?? To jest ej bi si di .....

Wtedy samodzielnie pisze sms-y ( raz się jej udało nawet samodzielnie wysłać)  albo listy na kopmulecie. Apogeum tęsnoty to moment kiedy mała Mi widzi tatę prawie wszędzie np. w katalogu biura podróży podczas kąpieli w tureckim basenie..... (zadzwoniłam nawet raz do męża z pytaniem gdzie aktualnie jest i czy na pewno w Warszawie, bo dziecko widzi go jak pływa w basenie :-) )

I właśnie wczoraj przyszedł taki kolejny kryzys, bo Mi ma wbudowany 7 dniowy okres rozłąki z tatą. Postanowiła napisać list, a mnie się udało to podpatrzeć aparatem....


 Mi : tata jest daleko daleko i pisiem do niego list : bajdzo lubiem cie kochać.....
Sysko napisałam juś do taty. 



Na koniec trzeba jeszcze dodać, że bardzo sprawnie posługuje się zarówno klawiatura jak i myszką ...... :-)

20 lutego 2012

pomysł

Jedziemy samochodem. Nagle z tylnego siedzenia dobiega głos Mi:

- Cicho cicho!! Nie gadajcie!!! Ja mam supej pomys!!!
- Super Pomysł?? A powiedz co to za pomysł....
- Kupimy Tic Taki!!!
- :-)

I tak o Super Pomyśle usłyszałam jeszcze ze 3 razy dopóki nie zapewniłam, że na pewno kupimy pomajaciowe Tic Taki!!!

Kiedy już je dostała obdarowała wszystkich informując:

- Tic Taki cima sie w buzi, tedy ciuje sie śmak!!!



Inna, wcześniejsza sytuacja m.in. z TiC Takami. Ciocia Madzia przywiozłą małej Mi z weekendu narciarskiego Lentilki. Jak to się dzieje, ze one sie nie zmieniły i wciąż smakują tak samo??  (Smak mojego dzieciństwa. Wtedy jeszcze nie wiedziałam że istnieją M&Mki :- )).

- Ty mamo pać!! Tam na stoiku moim ( wszystko jakoś dziwnie naturalnie stało się własnością Mi )
- Co tam jest?? Cukierki??
- Nie, LETYLKI!!
- A do czego służą Lentylki??
- Do buzi ( z bardzo poważną miną)
- Ach do buzi!!!!
- Tak. Do gjizienia. Nie do cimania w buzi. Do cimania są Tic Taki!!!

16 lutego 2012

tłuuuuusty Czwartek

Bardzo smacznie się zaczął, bo jeszcze wczoraj kiedy mama Y-gene razem z Sis Magdą upiekły cudowne, rozpływające się w ustach pączki wypełnione tradycyjnie konfiturą z róży. Ile ich wyszło nie wiadomo, bo bardzo szybko "wychodziły" ..... Musieliśmy się mocno powstrzymywać, żeby COŚ na dzisiaj zostawić :-)


SMACZNEGO TŁUSTEGO CZWARTKU!!



 Pączkowy Amator nr 1 (ma to po rodzicach :-) )




p.s. Niech NIKT się dzisiaj nie waży liczyć ile zjadł!!!!!!

 Miłego świętowania!!!!

14 lutego 2012

zimowisko

Dopóki Mi się nie pojawiła na świecie, ferie zimowe to był czas tylko na NARTY( wstyd się przyznać kiedy ostatnio miałam deski na nogach!!!) Nigdy nie przypuszczałam że morze zimą może być tak cudowne - zaśnieżone, zmrożone i przestrzenne, bo niewiele ludzi przyjeżdża w tym czasie na północ. Po raz pierwszy zimowe morze widziałam w zeszłym roku. Zamarznięte prawie do końca Kołobrzeskiego molo -piękne. Tej zimy nie było aż tak zmarznięte ale dzięki temu niesamowicie różnorodne. Plaża zmieniała się każdego dnia. Raz była cała lodowa, to zaśnieżona, to obsypana pięknymi lodowymi kwiatami, to znowu nadtopiona odwilżą -4,5C. Spędziłyśmy z babcią Y-gene wspaniełe 2 tygodnie, pełne radości, zabaw, szalonych pomysłów i wielu ciekawych rozmów..... Relacja poniżej.








9 lutego 2012

mewy w ogrodzie

Mamy taką fantastycznie niesamowitą miejscówkę nad morzem. Nie zupełnie nad brzegiem, ale mewy przelatują nad ogrodem codziennie. Cudownie jest móc spędzać w TYM miejscu wolny czas. . . . Każdy dzień to jakby załadowanie baterii do maximum.

 



I troszkę mew złapanych w obiektyw nad morzem.







I jeszcze koleżanki mew z długimi szyjami czyli łabędzie. Chyba pierwszy raz widziałam je w locie


6 lutego 2012

Śryż

Trudne słowo określające prawdziwy cud natury. Są to kryształki pływającego lodu tworzące się na wodzie. Kiedy dotarłyśmy nad morze około południa przy -9Ci silnym wietrze ( rano mieliśmy - 14,5C i groził nam szlaban na wyjście) oczom naszym ukazał się widok . . . . . ..








  Jak to możliwe, że natura potrafi wyczarować takie cuda??? Nie mogłam oczu oderwać od lodowych kwiatów, których były tysiące, a może jeszcze więcej, bo usiana nimi była prawie cała plaża.



Nie dość tego, wiatr do spółki z wodą i mrozem . . . . . 


zaczarował przebrzydłe, rdzewiejące falochrony w przepiękne skały niczym lodowcowe



a z linii brzegowej zrobił . . . . 




tu widać, że fale nie miały szans


5 lutego 2012

W co się bawić?? w co się bawić???

MOŻNA TAŃCZYĆ MACARENĘ z pilotem :-). 
Zdjęcia nie oddają jak cudownie kręci pupcią a potem przeskakuje na inną stronę ;-)


MOŻNA BAWIĆ SIĘ TELECHONEM i zadzwonić np do dziadka: 

- Mamo!! Tu jest dziadek!!
-........................................
- Cześć dziadku. Ty jesteś w Ponaniu??
- ..............................
- To czieść!!!



MOŻNA JOBIĆ SJETEJEK.....

-Babcia nie jób tejaz, ja jobiem!!. Ja sibko zjobiem pjace!! Ja jestem bajdzo zaijeta musiem zjobić sjetejek dla babci. Taki mały sjetejek. Babcia nie piejiwaj pjacy, juś widać coś!!!
- Nauczę cię robić na szydełku i wtedy szybko zrobisz sweterek dla mamy
- Ja zjobiem sjeterjek na sidełku!!! A gdzie jest moja gazietka jak jobić sjetejek??

Zagląda do gazety z "przepisem na ścieg swetra" i ..... 
Ty popaćz ej, bi, si, di i dzim  dzim 
-Daj druty na chwilkę, Babcia Ci pokaże i potem będziesz robiła sama
- Dobzie :-)


MOŻNA TEŻ BAWIĆ SIĘ W PIRATÓW
 ale do tego potrzebny jest Tata (przyjechał do nas na weekend ;-))

Najpierw Tata zaszył się z kilkoma przedmiotami użytku codziennego w pokoju, a po dłuższej chwili zawołał nas na oglądanie.... Zachwytom z naszej strony nie było końca, (bo było na co popatrzeć :-)) i od razu rozpoczęła się wspaniała zabawa!!!


Moi wspaniali Pijaci

Piraci na pokładzie :-)


W czasie zabawy okazało się że jest z nami również DUCH :-)


I jeszcze jedna moja rozmowa z Mi gdy za oknem szalała śnieżyca:
- Obejrzymy Nemo??
- Tak, tak!!! obejzimy Memo na kompulecie.
- A może na telewizorze??
- Na teleiziozie to jest śjetny pomys mama!!!