13 listopada 2012

My trzy na spacerze

Nie będę pisać jakie to wyzwanie ubrać trzy kobiety na codzienny jesienny spacer :-) Z dnia na dzień wychodzi mi to coraz sprawniej i pewnie już niedługo będę super zorganizowaną, ale co się teraz napocę to moje :-). Jak dobrze, że mam do przebycia tylko 10 stopni, żeby znaleźć się na zewnątrz... Dziś pierwszy raz wyruszyłyśmy na spacer po lesie. Niestety to już bardzo bardzo smutny las. Wszystkie pięknie żółte liście opadły, a na gałęziach zostały tylko te zaschnięte i brązowe. Na szczęście w popołudniowym słońcu całkiem dobrze wyszyły na zdjęciach.






 Obowiązkowa wizyta nad stawem :-) 

"Mamo ja jestem malutka kaczuszka i potrzebuję smaćnego chlebka, bo jestem głodna kaczuszka...."



Mi szalejąca z patykiem:
                                               "Chodź chodź kochaniutka!! Ja cię tylko tjoszkę ochlapie wodą!!!!"
                                                   Efekt był taki, że to "tjoszkę" to była połowa mojego płaszcza.....



Ach ten beret!!!! Jestem w nim na maxa zakochana. Szkoda, że nie było takiego dla mnie :-(




A Zosia?? Najpierw z zainteresowaniem oglądała drzewa, a później uznała, że to troszkę nudnawe i ....zasnęła.



3 komentarze:

  1. Ubieranie trójki to sport ekstremalny. :-)
    Beret w dechę, a las wcale nie wygląda na smutny na tych zdjęciach. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :-) kochana, wszystko kwestia oświetlenia :-) !!!! Ale poważnie to już nie jest złotojesienny las z czasu ciąży. Gdyby nie słońce byłoby bardzo przygnębiająco.

      Usuń
  2. słodko ......ale beret zajefajny ;) pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń